Wapienną grzędą Rzędowych Skał – Tatry Zachodnie
10 września odwiedziliśmy najdalej na zachód wysunięte pasmo Tatr Zachodnich – Rzędowe Skały z Siwym Wierchem. Na trasę ruszyliśmy z samego krańca Tatr, z Wyżniej Huciańskiej Przełęczy na granicy Orawy i Liptowa. Na Siwy Wierch miał nas w trzy godziny wyprowadzić szlak czerwony, główna arteria komunikacyjna słowackich Tatr Zachodnich. Początek podejścia nie był specjalnie męczący, choć nużyło podejście lasem z fragmentarycznymi zaledwie widokami na kamieniołom pod Palenicą czy Góry Choczańskie. Przechodząc pod pionowymi ścianami Białej Skały mieliśmy przedsmak klimatów reszty trasy. Po minięciu słupka z wysokością 1400m n.p.m. trafiliśmy na widokową półkę skalną z wyraźną ekspozycją na Suchą dolinę. Wyżej ponad drzewami sterczał cały ciąg wapiennych skał tworzących grzędę grzbietową. Wkraczaliśmy w Rzędowe Skały, które na długości około 2 km dają mnóstwo wrażeń natury estetycznej. Grzbiet najeżony jest tu szeregiem skał w postaci iglic, grzybów, prawie pionowych ścian wapiennych z wąskimi kominami. Szczególnie ciekawe, ale i wymagające dobrej kondycji są wspomniane kominy, bo aby je pokonać trzeba skorzystać z pomocy zainstalowanych łańcuchów i klamer. Zwieńczeniem całej trasy było wejście na wapienną kopułę Siwego Wierchu (1805). Choć końcówka naszej grupy dotarła na szczyt kwadrans później czasu zakładanego to nasi z czołówki okupowali już kulminację dobrą godzinę. Po pamiątkowej fotce szybko rozpoczęli zejście do schroniska. My tymczasem podziwialiśmy tę wyższą część Tatr Zachodnich po wschodniej stronie, a więc Brestovą, Salatyna i Banikov za Bobrowiecką doliną. Zejście na południową stronę grzbietu rozpoczęliśmy szlakiem zielonym. Druga połowa trasy pozbawiona była trudności technicznych. Po zejściu z Siwego Wierchu i trawersie Małej Ostrej rozpoczęliśmy podejście kosówką na Ostrą (1764). Na zejściu z niej trzeba było uważać na piarżyskach. Na przełęczy Przedwrocie spotkaliśmy grupę Słowaków, którzy poczęstowali nas samogonem własnej produkcji twierdząc, że „Polak Słowak dwa bratanki i do góry i do szklanki”. Zaskoczyła mnie ich znajomość powiedzenia o polsko-węgierskim sentymencie i to zgrabne przerobienie go na potrzebę chwili. Po kilku minutach wspólnych żartów i przekomarzań rozstaliśmy się jak starzy znajomi. Chcąc dotrzeć do jedynego schroniska na trasie – Chaty pod Naružim zwanej Czerwieńcem musieliśmy zmienić szlak na niebieski . Tylko Adam poszedł dalej szlakiem zielonym chcąc wejść na widokowe Babky (1556). Na tarasie schroniska spotkaliśmy naszych delektujących się napojami. Miałam ochotę coś zjeść, więc weszłam do kuchni. Na pytanie co można zjeść chatar otworzył szufladę z całym zestawem „gorących kubków” do wyboru, do koloru. Nie o takiej zupie marzyłam, więc też musiałam poprzestać na napoju. Po odpoczynku jeszcze godzinę schodziliśmy lasem na parking nad wsią Jałowiec, gdzie czekał nasz bus. Skorzystaliśmy z bliskości potoku i gremialnie przed zmianą obuwia umyliśmy sobie nogi. Na gorące jadło zatrzymaliśmy się już w Chyżnem po polskiej stronie granicy w Barze Orawskim.
Autorzy zdjęć: Monika Armata, Adam Bakaj, Danusia Betleja, Bernatka Bosek, Krysia Kuśnierz, Jarek Jajuga, Marek Różycki i Krzysztof Smoczyński.