Na słowacko-węgierskim krasie – Słowacja i Węgry

Na słowacko-węgierskim krasie – Słowacja i Węgry

Na węgiersko-słowackim pograniczu spędziliśmy najbardziej upalny weekend czerwca. Szczęśliwie połowa przejścia zawsze wiodła zacienionymi wąwozami lub lasem. Pierwszego dnia (4.06) ruszyliśmy na trasę z wioski Szögliget na Węgrzech, gdzie zabudowę tworzyły domy stojące szczytami do głównej drogi i oplecione winoroślą.. Zaraz za wioską weszliśmy na wyniosłe wzgórze z ruinami zamku Szadvar. Ten XIII-wieczny gród lata świetności przeżywał za władania Bebeków (XVI), by wiek później stracić zupełnie na znaczeniu. Dziś sadwarskie zamczysko to okazała ruina. W przysiółku Szelcepuszta wyszliśmy na otwartą, trawiastą przestrzeń, którą podążaliśmy aż do wioski Jósvafö. O tej porze roku kras pełen jest kwitnących kwiatów i motyli. Po godzinach spędzonych w skwarze z największą przyjemnością weszliśmy do podziemnych korytarzy jaskini Baradla w Aggtelek. Przez Salę Żółwia i Czarną przeszliśmy do olbrzymiej Sali Koncertowej, gdzie obejrzeliśmy spektakl światło-dźwięk z muzyką Vangelisa. W dalszej części jaskini wielkie wrażenie zrobiła na nas Sala Tygrysa i Hala Kolumn z fantazyjnymi formami nacieków. Na obiadokolację i nocleg pojechaliśmy do znanego nam już pensjonatu „Józefina” na Słowacji. Drugi dzień rozpoczęliśmy od wizyty w Krasnohorskiej Jaskini. W tej jaskini można poczuć się speleologiem. Nie ma tu oświetlenia elektrycznego ani wybetonowanych ścieżek. Zwiedza się ją w ochronnych kombinezonach, z czołówkami zamontowanymi na kaskach. W pokonaniu trudniejszych odcinków pomagają zamontowane kładki, drabiny i liny rozpięte nad podziemnymi akwenami. Trasa wiedzie do 32-metrowego stalagmitu, najwyższego na Słowacji. Po jaskini przyszła kolej na spacer. Ze względu na nieznośny upał i możliwość burz przejście skróciliśmy do ok. 10 km. Przez większą część trasy towarzyszyło nam pomrukiwanie niedalekich burz. Najbardziej zapadła nam w pamięci otwarta przestrzeń Plesziwskiego Płaskowyżu z wyniosłą półką Gerlaszskiej Skały, gdzie dłuższą chwilę odpoczywaliśmy. Zejściu do Honców znów towarzyszyły grzmoty dochodzące znad Rudaw Spiskich, ale burza rozszalała się na dobre, kiedy, już bezpieczni w busie, wracaliśmy do kraju.

19. Większa część trasy wiedzie wzdłuż podziemnej rzeki Styks.

Więcej zdjęć w galerii

Tekst: Majka Zamorska

Autorzy zdjęć: Danusia Betleja, Krysia Kuśnierz, Ula Nieroda i Majka