Zejście momentami było strome…

Słowacki Raj raz jeszcze – relacja

Słowacki Raj raz jeszcze

10 lipca w strugach deszczu jechaliśmy na Słowację. Im bliżej słowackiej granicy tym więcej przejaśnień. Za Lubowlą po deszczu zostało tylko wspomnienie. W drodze przystanęliśmy w Spiskiej Sobocie by zobaczyć miasto jakby żywcem przeniesione z czasów średniowiecza. Kolejny przystanek wypadł nam w Dobszyńskiej Jaskini Lodowej. Tu zamiast naciekowych form skalnych oglądaliśmy najróżniejsze struktury lodowe: lód podłogowy oraz lodowe wodospady, stalagmity i słupy. Na trasę przejścia turystycznego ruszyliśmy z Dedinek ku wąwozowi zwanemu Zejmarską rokliną. W wąwozie czekały nas typowe dla Słowackiego Raju atrakcje: przejścia po kamieniach szeroko rozlanym strumieniem, po ażurowych „stupaczkach” i wysokich drabinach. Po uporaniu się z nimi odpoczęliśmy przy schronisku na płaskowyżu Geravy. Po drodze do Stratny, wsi nad Hnilcem, wdrapaliśmy się na Havranią Skałę (1154), najlepszy punkt widokowy południowej części Słowackiego Raju. Na zachodzie bez trudu dostrzegliśmy Niskie Tatry z charakterystycznym Dumbierem. Szczyty Tatr Wysokich tonęły w chmurach.

Odpoczynek na rozstajach.

Więcej zdjęć w galerii

Autorzy zdjęć: Małgorzata Żybura i Majka Zamorska