Na Polskim Grzebieniu
W ostatnią sobotę sierpnia pojechaliśmy w Tatry Wysokie, by przejść je w poprzek historyczną trasą naszych górali z Łysej Polany przez Polski Grzebień. Tyle tylko, że oni zdążali do „Szmeksu” czyli Starego Smokowca, a my Wielicką Doliną zeszliśmy do Tatrzańskiej Polanki. Do Łysej Polany dojechaliśmy od słowackiej strony przez Jurgów i już o 9.30 ruszyliśmy na trasę przejścia słowackim brzegiem Białki szlakiem niebieskim. Po polskiej stronie tłumy turystów zdążających pieszo i bryczkami do Morskiego Oka, a tu na drugim brzegu „Polskiej Wody” – cisza i spokój. Po 20 minutach marszu szutrową drogą lasem osiągnęliśmy Polanę Białej Wody z leśniczówką postawioną tu w czasach, kiedy właścicielem tutejszych lasów był książę Hohenlohe. Ciut wyżej na łące Koniarka byliśmy dokładnie na wysokości polskiej polany Stara Roztoka ze schroniskiem. Przeszliśmy mostkiem potok Biała Woda i odtąd mieliśmy dłuższy czas podążać w głąb Doliny Białej Wody. To chyba najpiękniejsza dolina polodowcowa w Tatrach o idealnie U-kształtnym profilu. Doszliśmy do tego wniosku odpoczywając pod 300-metrowymi pionowymi ścianami Młynarczyka z widokiem na Wysoką i Rysy. Potem pokonując skalny próg przy szumie spadającej nieopodal Kaczej Siklawy osiągnęliśmy Litworową Dolinę. Nad Litworowym potokiem stały okazałe owocujące już kwiatostany arcydzięgla litwora, od którego wzięła nazwę dolina. Nad Litworowym Stawem przysiedliśmy dłuższą chwilę ciesząc oczy graniami Ganku odbijającymi się w przejrzystej wodzie jeziora. Potem mozolnie podeszliśmy kamienistym zboczem na Litworową Przehybę i zachodnim brzegiem Zmarzłego Stawu doszliśmy do krzyżówki szlaków. Niebieski skręcał tu w lewo w stronę przełęczy Rohatka i dalej ku Zbójnickiej chacie w Dolinie Staroleśnej. My skierowaliśmy się w prawo podchodząc stromo za znakami zielonego szlaku na szerokie siodło przełęczy Polski Grzebień. Tu dowiedzieliśmy się, że nasze aktywne 6-osobowe czoło zdążyło już wrócić z Małej Wysokiej (2429) i właśnie schodziło do Śląskiego Domu. Spośród reszty jeszcze czwórka zapragnęła obejrzeć widoki z tego szczytu i ruszyła żółtym szlakiem w górę. Nam wystarczał widok z 2200m n.p.m. Polskiego Grzebienia. Po wschodniej stronie mieliśmy południowe skalne ściany Małej Wysokiej a za Rohatką pionowe stromizny Dzikiej Turni. Na północy nad Doliną Małej Wody na horyzoncie widać było szczyty polskiej strony: Wołoszyny z Orlą Granią. Po zachodniej stronie wznosiły się szczyty Wielicki i Litworowy i ciąg kulminacji potężnego Gerlacha, najwyższego nie tylko w Tatrach ale i całych Karpatach. Po nasyceniu oczu widokami i po słodkiej przekąsce rozpoczęliśmy zejście na południową stronę do Wielickiej Doliny. Stromy początek po skalnych stromiznach zabezpieczały łańcuchy i klamry. Potem piarżyskiem schodziliśmy w zwężenie doliny między Suchą Kopą a wschodnimi ścianami Gerlacha nad Długi Staw. Ponieważ słońce schowało się za potężnym Gerlachem zrobiło się ponuro i posępnie. Jacyś Węgrzy darli się niemiłosiernie sprawdzając obecność echa w górach. Późną wiosną ściągnęliby na swoją głowę lawinę. Teraz resztki śniegu dostrzegliśmy jedynie w Żlebie Darmstädtera. Zeszliśmy z półki do Wielickiego Ogrodu, gdzie kwitł jeszcze dzwonek alpejski, omieg górski i wierzbówka kiprzyca. W końcu czerwca ten fragment doliny zakwita tysiącem kwiatów, teraz z tego bogactwa florystycznego zostają resztki. Po minięciu Kwietnicowego Stawu z krańca kolejnej półki ujrzeliśmy w dole hotel górski „Śląski Dom” nad brzegiem Wielickiego Stawu. Jeszcze tylko rzut okiem na Wielicką Siklawę z niewielką ilością wody i stanęliśmy pod schroniskiem. Tu czekając na zejście reszty grupy kosztowaliśmy polievkę kapustovą, która smakowała całkiem jak nasza kwaśnica. Schodząc do Tatrzańskiej Polanki korzystaliśmy z równiutkiej asfaltowej drogi dojazdowej, żeby w zapadającym szybko zmroku nie narazić się na kontuzję. Ten dzień udowodnił nam, że przejście przez Tatry w poprzek w jeden dzień jest możliwe i to bez pośpiechu i nadmiernego zmęczenia.
Autorzy zdjęć: Danusia Betleja, Bernatka Bosek, Grzegorz Gawron, Jarek Jajuga, Krysia Kuśnierz, Malwina Mroczka, Elżbieta Ragan i Marek Różycki