Płaskowyżem Silickim po węgierskiej i słowackiej stronie
Weekend 20-21 czerwca zaplanowaliśmy spędzić na Aggteleckim i Słowackim Krasie. Z racji przejazdu niewielkim busem wybraliśmy malowniczą trasę przez Margecany w Rudawach Spiskich. Na piesze przejście ruszyliśmy po węgierskiej stronie w wiosce Aggtelek. Trasa była urozmaicona. Wiodła częściowo odkrytym terenem, częściowo lasem. Po godzinie doszliśmy do rozległej polany, na której zlokalizowany jest budynek wejścia do jaskini Baradla na długą trasę. Zaliczyliśmy ją w trakcie wyjazdu w 2009 r. Za parkingiem zeszliśmy do rozległego leju krasowego, w którym znajduje się Czerwone Jezioro. Jak wszystkie akweny na terenach krasowych jest płytkie i mocno zarośnięte. Po kolejnej godzinie doszliśmy do wioski Josvafö, gdzie nad zalewem na potoku przystanęliśmy na chwilę relaksu. Zajęliśmy drewniany pomost nad wodą, zjedliśmy posiłek i wystawiliśmy twarze do słońca. Kiedy zebraliśmy się do wymarszu na drugą , krótszą część trasy rozpętała się burza, którą przeczekaliśmy na ganku nieczynnej restauracji. Po ulewnym deszczu nie było sensu wracać na trasę, więc obejrzeliśmy z zewnątrz zabytkowy kościół reformacki z dzwonnicą oraz muzeum jaskini Baradla. O 16.00 weszliśmy do wnętrza jaskini na tzw. krótką trasę. Największe wrażenie wywarł na nas pokaz atrakcji Sali Olbrzymów pod muzykę Vangelisa. Jaskinia Baradla jest największym systemem jaskiniowym na Węgrzech (ok. 25 km), którego północna część leży już na terenie Słowacji (jaskinia Domica). Po przejeździe na Słowację do Krasnohorskiej Dlhej Luki zakwaterowaliśmy się w pensjonacie „Józefina”. Po obiadokolacji wyruszyliśmy na krótki spacer w rejon wejścia do Jaskini Krasnohorskiej. Z tarasu przy kapliczce Matki Boskiej ujrzeliśmy w oddali dobrze zachowany średniowieczny zamek Krasna Horka restaurowany po zeszłorocznym pożarze. Obejrzeliśmy też stawki trawertynowe na potoku wypływającym z wnętrza jaskini, którą jak prawdziwi speleolodzy w kombinezonach i z latarkami penetrowaliśmy w 2010 r. Niedzielnym rankiem żółtym szlakiem ruszyliśmy w górę. Po godzinnym podejściu drogą leśną osiągnęliśmy skraj Silickiej Planiny. Zielonym szlakiem podeszliśmy na Diavčenską Skałę, skąd rozciągał się imponujący widok na Kotlinę Rożniawską. Po pokonaniu sporego odcinka lasem w niezbyt sympatycznej aurze wyszliśmy na trawiastą przestrzeń i w słońce. Na ukwieconej łące rozłożyliśmy się na dłuższy biwak z odpoczynkiem i posiłkiem. Reszta trasy upłynęła w słońcu, w terenie w większości odkrytym i wykorzystywanym pastersko. W Silicy obejrzeliśmy kalwiński kościół z 1525 r. opasany XVI-wiecznym murem obronnym ze szkarpami. Do Gombaseckiej Jaskini udało nam się wejść godzinę wcześniej niż zakładaliśmy. Jej szata naciekowa w postaci wiszących cieniuteńkich makaroników nie pozostawiła nikogo obojętnym. W drodze powrotnej do domu kilkakrotnie przejeżdżaliśmy przez burze, a słońce, po ich przejściu, malowało na niebie różnobarwne tęcze.
Autorzy zdjęć: Bernadeta Bosek, Elżbieta Bożek, Krystyna Kuśnierz, Marek Różycki, Aneta Seremet, Barbara Szczygieł, Marta Ziobro i Majka