Najwyższym pasmem Sudetów
Przedostatni majowy weekend spędziliśmy w Karkonoszach, najwyższym paśmie Sudetów. Przygodę na zachodnim krańcu Polski rozpoczęliśmy w Jeleniej Górze – stolicy regionu. W trakcie 1,5-godzinnego spaceru zobaczyliśmy Wieżę Zamkową, rynek miejski z kamienicami podcieniowymi, fontanną Neptuna, ratuszem i „Siedmioma domami”, Bazylikę Świętych Erazma i Pankracego – patronów miasta, Basztę i Bramę Wojanowską z kaplicą św. Anny, kościół prawosławny św. Piotra i Pawła oraz dawny ewangelicki Kościół Łaski p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego, który wywarł na nas największe wrażenie. Na trasę przejścia ruszyliśmy z Czeskiej Drogi za Szklarską Porębą i obok wodospadu „Kamieńczyk” podeszliśmy na Halę Szrenicką, gdzie osiągnęliśmy karkonoski grzbiet i pierwsze górskie schronisko. W żadnych polskich górach nie ma takiego zagęszczenia schronisk jak w Karkonoszach. Ledwo opuściliśmy obiekt na Hali Szrenickiej a naszym oczom ukazało się kolejne na Szrenicy, które też należało odwiedzić. Podążając dalej Głównym Szlakiem Sudeckim mijaliśmy tak charakterystyczne dla tych gór formacje skalne zwane tu skałkami. Jest ich w Karkonoszach ponad 150 i wszystkie mają nazwy własne nawiązujące do kształtu bądź legend. Po zostawieniu za sobą „Trzech Świnek” i „Twarożnika” zboczyliśmy na czeską stronę, by obejrzeć źródła Łaby. Na kamiennym murze umieszczono tu godła wszystkich czeskich i niemieckich miast, jakie mija Łaba na swoim biegu do Morza Północnego. Za Łabskim Szczytem skierowaliśmy się ku budowli przekaźnika RTV, który razem z „Czarcią Amboną” stoi na krawędzi Śnieżnych Kotłów. Ściany granitowo-bazaltowe tego reliktu epoki lodowcowej mają ponad 250 m wysokości. To niesamowite, że w tak niewysokich górach można spotkać krajobraz typowy dla wysokogórskich środowisk alpejskich. Po trawersie Wielkiego Szyszaka (1509) i Śmielca (1424) ożywienie spowodowały formacje skalne Czeskich i Śląskich Kamieni. Do schroniska „Odrodzenie” na Przełęczy Karkonoskiej (1198) dotarliśmy późnym popołudniem. Po zakwaterowaniu i posiłku wieczorem jeszcze długo rozmawialiśmy przy połączonych stołach w jadalni.
Niedziela wstała mglista, ale z racji dobrych prognoz byliśmy dobrej myśli. W mleku pokonaliśmy trawers Tępego Szczytu i podejście na Srebrny Upłaz. Koło wychodni skalnej „Słonecznik” już-już miało wyjść słońce, bo pięknie pojaśniało, ale mgły towarzyszyły nam dalej. Z punktów widokowych na ścianach kotłów Wielkiego i Małego Stawu nie było widać ni luster wody, ni schroniska „Samotnia”. W Śląskim Domu odpoczęliśmy chwilę i przekąsili małe co nieco. Na Śnieżkę (1602) większość podchodziła zakosami szlaku czerwonego. Tylko nieliczni wybrali Drogę Jubileuszową. Na szczycie w mgle ledwo majaczyły spodki Obserwatorium Meteorologicznego IMGW. Po odpoczynku w bufecie zajrzeliśmy jeszcze do stojącej obok kaplicy św. Wawrzyńca – patrona przewodników. Schodziliśmy Czarnym Grzbietem nie widząc zgoła nic wokół. Dopiero w okolicach Czarnej Kopy mgła zrzedła na tyle, że dostrzegliśmy Śnieżkę za nami i schronisko „Jelenka” na zejściu do Sowiej Przełęczy. Po zwyczajowym odpoczynku w bufecie zeszliśmy Sowią Doliną do Karpacza. Czarny szlak doprowadził nas akurat do lokalu komisji wyborczej, gdzie mogliśmy wypełnić swój obywatelski obowiązek. Sprawnie i szybko dzięki wybudowanej na Euro autostradzie wróciliśmy przed północą do domu.
Autorzy zdjęć: Rafał Plaminiak, Magda Skalska, Piotr Tryczyński, Marta Twardak i Majka