Górami Czerchowskimi w zimowej scenerii
Frekwencja na wyjazdy zimową porą nie zachwyca, ale tym razem znalazła się ósemka chętnych, więc pojechaliśmy prywatnie. Poza tym strasznie chcieliśmy się przejść a prognozy zapowiadały „okno pogodowe” na sobotę. Rzeczywiście ruszyliśmy w pięknym słońcu, ale starczyło go zaledwie do granicy. Na Słowacji nie padało, ale mgła przesłaniała wszystko. Na trasę ruszyliśmy z Lutiny spod kaplic kalwaryjskich wysoko nad wsią. Do ruin zamku Novy Hrad szliśmy w jesiennej scenerii. Na miejscu biwakowym pod zamkiem przystanęliśmy na kanapkę i gorącą herbatę. Ruiny od kilku lat są poddawane pracom zabezpieczającym i efekty już widać. Ściana wieży bramnej nie grozi zawaleniem, a resztki murów Wysokiego Zamku otaczają rusztowania. Po odpoczynku ruszyliśmy w górę bardzo szybko osiągając szlak zielony, który miał nas wyprowadzić na przełęcz Ždiare, na głównym grzbiecie Gór Czerchowskich. Powyżej 800m n.p.m. grunt stał się lekko zmrożony, a w miejscach zacienionych leżały łachy śniegu. Kiedy osiągnęliśmy przełęcz i krzyżówkę ze szlakiem niebieskim śniegu było już znacznie więcej, zgęstniała też mgła. W iglastym lesie ciut wyżej na drzewach pojawiła się szadź, która ścieliła śnieg pod stopami puchową pierzynką. Na Łazach przystanęliśmy dla złapania oddechu. Stąd na najwyższy szczyt Gór Czerchowskich Minčol pozostawało raptem pół godziny marszu otwartym terenem. Po kwadransie osiągnęliśmy południową kulminację Minčola z okazałym krzyżem. Mgła przesłaniała wszystko a nasilający się wiatr zwalał z nóg, więc niemalże bez postoju ruszyliśmy dalej. Szkoda, bo przy klarownym powietrzu fantastycznie stąd widać Tatry. Po kolejnym kwadransie stanęliśmy na szczycie na wysokości 1157m n.p.m. przy kamiennym postumencie i krzyżówce szlaków. Stąd ku północy przez Mały Minčol biegnie szlak czerwony, który w Górach Leluchowskich osiąga granicę polską i biegnie nią przez cały Beskid Niski. Idąc nim można w 12 godzin stanąć na Lackowej. My kontynuowaliśmy marsz szlakiem niebieskim, który w 1,5 godziny sprowadził nas do Kyjova. Góry Czerchowskie schodzą tu na Wyżynę Šarišską bardzo urozmaiconym terenem pełnym głębokich wąwozów i samotnych skał. Wśród nich zeszliśmy do wioski, gdzie czekał transport. Mimo braku widoków czuliśmy się usatysfakcjonowani trasą.
Autorzy zdjęć: Ela Bożek, Gosia Jachym i Majka