Jeziorka Duszatyńskie w zieleni wiosny – Bieszczady 2014

Jeziorka Duszatyńskie w zieleni wiosny

3 maja dżdżystym rankiem ruszyliśmy w Bieszczady. Po zakupie bułeczek drożdżowych w „Słodkim Domku” w Lesku przejechaliśmy do Nowosiółek, gdzie odwiedziliśmy Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie „Knieja”. Tu zapoznaliśmy się z bogatą ekspozycją poświęconą bieszczadzkiej faunie. Uwagę wszystkich przyciągały ogromne drapieżniki: rysie, wilki i niedźwiedzie. Zainteresowanie wzbudził piżmowiec upolowany na dalekiej Syberii. Gdyby nie długie kły wystające z górnej szczęki to bardzo przypominał sarnę bez poroży. Opuszczając muzeum, cieszyliśmy się przejaśnieniem i słońcem, które po chwili znów ukryło się w chmurach. Na trasę przejścia ruszyliśmy z górnej części doliny Rabego. Wyraźnie mżyło, wiec naciągnęliśmy peleryny przeciwdeszczowe. Na początku trasy szliśmy leśną drogą rozjeżdżoną kołami ciągników, więc w błocku można było zgubić buty. Dopiero wyżej szlak korzystał z wydeptanych leśnych ścieżek. Podejście na grzbiet Wysokiego Działu było krótkie, ale bardzo intensywne. Na górze weszliśmy na czerwony Główny Szlak Beskidzki i skierowaliśmy się na północny zachód ku Chryszczatej, najwyższej w tej części pasma. Nazwa szczytu nawiązuje do czworolistu pospolitego, który w języku ukraińskim nosi nazwę chreszczate zile. Rzeczywiście roślin z charakterystycznymi czterema liśćmi tworzącymi krzyż tutaj nie brakowało. Po drodze mijaliśmy pozostałości okopów i pojedyncze krzyże znaczące miejsca cmentarzy z I wojny światowej. Na szczycie, pod betonowym postumentem dziś nieistniejącej wieży geodezyjnej, urządziliśmy dłuższy postój. Akurat przestało padać, więc przekąsiliśmy co nieco i stanęliśmy do wspólnej fotografii. Schodziliśmy w kierunku Duszatyna zboczem, które w pewnej chwili stało się bardzo strome. To tutaj wiosną 1907 r. doszło do największego osuwiska w polskich Karpatach. Ogromne masy skał i gliny zjechały wówczas stokami Chryszczatej, tarasując koryto potoku Olchowego i tworząc trzy jeziorka, z których do dziś zachowały się dwa. Górne jeziorko jest większe a szlak obchodzi je z trzech stron, więc można je dokładnie obejrzeć. Okolone soczystą, świeżą zielenią, z kwitnącymi kaczeńcami i rzeżuchą łąkową stanowiło ładne tło do fotek. Kiedy osiągnęliśmy drugie z jeziorek wyszło nawet słoneczko. Schodząc do Duszatyna mijaliśmy grupki podchodzących ku jeziorkom turystów. Miejsce to cieszy się prawie tak wielką popularnością w Bieszczadach jak połoniny. Ostatnim punktem programu naszego wyjazdu był Zagórz. Najpierw spod Sanktuarium Matki Nowego Życia ruszyliśmy w kierunku ruin klasztoru Karmelitów Bosych na wzgórzu Marymont. Po drodze do ruin podziwialiśmy stacje Drogi Krzyżowej wykonane przez czołowych bieszczadzkich artystów m.in. Zdzisława Pękalskiego z Hoczwi, Bogusława Iwanowskiego z Tyrawy Wołoskiej, Antoniego Łuczka z Zagórza, Antoniego Goliczewskiego z Czarnej, Ryszarda Iwania z Baligrodu i dziewięciu innych (ich nazwiska znajdziecie w podpisach zdjęć). Ruiny kompleksu klasztornego wyraźnie zabezpieczono, urządzono punkt widokowy na murach, a pod murami dawnego klasztoru stworzono rosarium i ogród zielny. Ostatnie minuty w Zagórzu spędziliśmy na Zakuciu, gdzie oglądaliśmy skocznie narciarskie zbudowane w ramach programu „Szukamy następców Adama Małysza”.

 

14. Do pamiątkowego zdjęcia przy betonowym postumencie stanęli wszyscy.

Więcej zdjęć w galerii

Autorzy zdjęć: Danusia Betleja, Ryszard Krok, Krysia Kuśnierz, Ula Zawiślak i Majka