Słoneczny trzeci weekend maja spędziliśmy na Żywiecczyźnie. Na trasie przejazdu zatrzymaliśmy się w Suchej Beskidzkiej, by zwiedzić zamek, który Piotr Komorowski wzniósł na swoją rezydencję na wzór królewskiego Wawelu. Prócz krużganków zachwyciła nas Sala Marszałkowska i kaplica w Wieży Zegarowej, ale największe zainteresowanie wzbudziła ekspozycja poświęcona narzędziom tortur. To niewątpliwie nawiązanie do niezdrowych fascynacji energicznej i władczej kolejnej właścicielki zamku Anny Konstancji Wielopolskiej, która doprowadziła swoje małe państewko i rezydencję do rozkwitu.
Beskid w pełnej krasie
Zjeżdżając do Żywca z przełęczy Przydawki podziwialiśmy panoramę Beskidu Śląskiego od Szyndzielni i Klimczoka po Baranią Górę z charakterystycznym za sprawą wieży przekaźnikowej szczytem Skrzycznego pośrodku. Na trasę przejścia ruszyliśmy z Żabnicy za Węgierską Górką. Czerwony główny szlak beskidzki wyprowadził nas na malowniczy grzbiet Abrahamowa, z którego raz otwierał się widok na dolinę Soły i Żywiec z zalewem na północy to znów na grzbiet Prusowa po drugiej stronie doliny Żabnicy na południu. Przed nami co raz odsłaniała się zalesiona Romanka z obniżeniem przełęczy Pawlusiej i bliźniaczymi szczytami Rysianki i Lipowskiego Wierchu.
Przy stacji turystycznej „Słowianka” zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek. W drodze na Suchy Groń zastanawialiśmy się, który wariant dojścia do schroniska „Na Rysiance” wybrać; dłuższy z wejściem na Romankę (1366) szlakami niebieskim i żółtym czy bezpośrednio czerwonym trawersując szczyt przez Halę Wieprzską. Ostatecznie większość wybrała trawers, bo prowadził w większości ogołoconym z drzew stokiem, z którego patrzyliśmy na dolinę Żabnicy z malowniczo położonym przysiółkiem Milówki przy Hali Boraczej. Na przełęczy Pawlusiej po raz pierwszy ujrzeliśmy potężny spłaszczony masyw Pilska na wschodzie z ostrą Babią Górą ciut dalej.
Wieczór w schronisku
Do schroniska PTTK dotarliśmy wcześniej niż planowaliśmy, więc po zakwaterowaniu i skorzystaniu z bufetu wybraliśmy się na sąsiednią Halę Lipowską, by zobaczyć tamtejsze schronisko. Po powrocie zajęliśmy miejsce w bufecie przy oknie, by zerkać na zaśnieżone Tatry odsłaniające się obok Pilska. Z miejsca też zapałaliśmy sympatią do tego klimatycznego miejsca. Mimo, że późnym wieczorem popadało, ranek wstał ciepły i słoneczny. Po opuszczeniu gościnnego schroniska i pamiątkowej fotce z widokiem na Małą Fatrę ruszyliśmy czerwonym szlakiem ku Hali Miziowej. Schodziliśmy w dół hali mając przed oczami Babią Górę, Pilsko i Tatry. Na Trzech Kopcach osiągnęliśmy granicę i obok naszych czerwonych pasków pojawił się niebieski słowacki szlak graniczny, który towarzyszył nam przez dłuższy czas. Z Hali Cudzichowej mieliśmy wgląd w dolinę Sopotni Wielkiej, wschodnie stoki Romanki i pasmo Buczynki i Uszczawnego schodzące z Pilska ku północy. Na Hali Cebulowej zachwyciły nas duże skupiska urdzika karpackiego, pierwiosnków i kaczeńców.
Wejście na Plisko
W schronisku na Hali Miziowej ustaliliśmy, że mając do wyboru dwa szlaki na Górę Pięciu Kopców wejdziemy czarnym a zejdziemy żółtym. Na Pięciu Kopcach znów osiągnęliśmy granicę i pozostało nam jedynie 500m na Pilsko. Idąc kosówką, gdzie nagrzane powietrze ani drgnęło, zdjęliśmy wszelką zbędną odzież. Dopiero na kamienistym i płaskim Pilsku poczuliśmy na twarzy wiatr. Staliśmy na drugim co do wysokości szczycie Beskidu Żywieckiego – 1557m n.p.m. i napawaliśmy się widokami. Na północnym wschodzie królowała najwyższa w Beskidach Babia Góra, obok bardziej na południu widać było jeszcze zaśnieżone Tatry Wysokie i Zachodnie, potem długi wał Niżnych Tatr na południu i samotny Wielki Chocz przed Małą Fatrą. Po przejściu na zachodni kraniec szczytu ujrzeliśmy Lipowski Wierch, Rysiankę i Romankę znane z poprzedniego dnia. Zejście żółtym szlakiem było bardziej urozmaicone i trudniejsze niż podejście czarnym.
W schronisku zjedliśmy obiad i z pełnymi brzuchami rozpoczęliśmy zejście do Sopotni Wielkiej najbardziej malowniczym wariantem przez przełęcz Przysłopy. Przejście halami Uszczawne i Malarka dostarczyło nam wielu widoków. Po zejściu do wsi obejrzeliśmy jeszcze największy wodospad Żywiecczyzny na potoku Sopotnia Wielka. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Lachowicach, by rzucić okiem na zabytkowy drewniany kościół św. Piotra i Pawła okolony obszernymi sobotami.
Tekst: Majka Zamorska
Autorzy zdjęć: Ela Bożek, Elżbieta Guzik, Magda Skalska, Piotr Tryczyński i Majka