Na wysokim Krywaniu – Tatry Wysokie
Ostatnią sobotę sierpnia spędziliśmy w słowackich Tatrach Wysokich. Naszym celem był Krywań (2495) – narodowa góra Słowaków. Umieszczono go w hymnie Słowacji i na monetach, jest obecny w kulturze ludowej Liptowa i Podhala. Poranny upał i mgły zapowiadały piękną pogodę. Jak się okazało nasze prognozy były trafne – słońce mocno przygrzewało przez cały dzień. Z Trzech Źródeł, po szybkim „desancie” z autokaru, wyruszyliśmy na trasę. Początkowo szlak wiódł przez las, który później ustąpił miejsca kosówce. Kotlinę Liptowską za nami skrywały mgły, lecz wyraźna, masywna sylwetka Krywania prezentowała się okazale w słońcu. Odkąd wyszliśmy ponad granicę lasu, jego widok nie znikał nam z oczu. Do Żlebu pod Krywaniem podejście nie sprawiło nam większych technicznych trudności, lecz wyżej warunki nieco się zmieniły, przybyło żwiru i rumoszu skalnego. Po krótkim odpoczynku na Małym Krywaniu podjęliśmy atak szczytowy na sam Krywań. Kąt nachylenia stoku i struktura skał sprawiła, że w niektórych miejscach musieliśmy wspinać się „na czworaka”. Dodatkowym utrudnieniem były widoczne już z daleka tłumy turystów, które w miarę podchodzenia mijaliśmy, co spowalniało ruch i zmuszało do większej ostrożności. Widoki, jakie zastaliśmy na szczycie zrekompensowały nam wszelkie niedogodności na trasie. Na wschodzie dostrzegliśmy z łatwością Wielkie Solisko, Szatana czy Gerlach. Natomiast na północy malowały się wyraźne sylwetki polskiej części Tatr: Czerwonych Wierchów, Giewontu, Kasprowego Wierchu z górną stacją kolejki, Świnicy, Orlej Perci czy Rysów. W taką pogodę i wśród takich widoków można siedzieć cały dzień. No może… bez masy turystów obok. Z ich powodu pamiątkowe zdjęcie na szczycie na tle krzyża z dwoma ramionami (znak niepodległości Słowacji), udało się zrobić dopiero drugiej części naszej grupy, która weszła na Krywań trochę później. Natomiast każdy z nas dostał pamiątkową plakietkę z pieczątką od słowackich żołnierzy, którzy tego dnia mieli zlot na szczycie Krywania. Pozytywnie „naładowani” pięknymi widokami tatrzańskich szczytów schodziliśmy w dobrych nastrojach w stronę Jamskiego Stawu. Nieopodal jeziora weszliśmy na część Tatrzańskiej Magistrali, zwanej Wyżnim Podkrywańskim Chodnikiem i przyjemnym spacerem w popołudniowym słońcu dotarliśmy nad Szczyrbskie Jezioro, gdzie wypadł koniec naszej wędrówki.
Tekst: Małgorzata Jachym
Autorzy zdjęć: Natalia Brodowska, Małgorzata Jachym, Jacek Ratajczak i Majka