Magistralą Tatrzańską z widokami na najwyższe szczyty
Z wyjazdem na Słowację w Tatry Wysokie „wstrzeliliśmy się” w jedyny dzień stabilnej pogody w tygodniu pełnym burz. Na trasę przejścia ruszyliśmy niebieskim szlakiem w głąb Doliny Mięguszowieckiej wzdłuż niewielkiego w tym miejscu Popradu. Wyżej zboczyliśmy w lewo pod strome ściany Osterwy by obejrzeć Symboliczny cmentarz ofiar gór. Cmentarz powstał w 1936 r. z inicjatywy czeskiego malarza Otokara Štafla. Zgromadzono tu ponad 250 tablic upamiętniających ludzi, którzy zginęli w Tatrach. Tablice były umieszczane w różnych częściach gór przez przyjaciół i rodziny zmarłych. Ponad 50 z nich zawiera nazwiska Polaków m.in. Klimka Bachledy, Jana Długosza, Wiesława Stanisławskiego, Wawrzyńca Żuławskiego czy Jerzego Potockiego. To najwybitniejsi taternicy, zdobywcy trudnych tatrzańskich szczytów i autorzy nowych przejść. Ich sylwetki przybliżyłam w trakcie dojazdu. Spora grupa tablic upamiętnia naszych himalaistów, którzy zaginęli lub zginęli w trakcie wypraw w najwyższe góry świata m.in. Wandę Rutkiewicz, Jerzego Kukuczkę czy ostatnio zaginionych na Broad Peak Tomka Kowalskiego i Macieja Berbekę. Później brzegiem Popradzkiego Stawu doszliśmy pod schronisko, gdzie można było odpocząć i skorzystać z bufetu. Po przerwie podjęliśmy trud podejścia czerwonym szlakiem na Przełęcz pod Osterwą (1966m n.p.m.). Zadanie znacznie ułatwiał fakt, że w tym miejscu Magistrala Tatrzańska biegnie kilkunastoma zakosami. Podchodząc mieliśmy wgląd w całą Dolinę Mięguszowiecką z trasami dojścia na Koprowy i Rysy, a ciut wyżej w Dolinki Smoczą i Rumanową w okolicach Wysokiej. Z przełęczy weszliśmy również na szczyt Osterwy by zerknąć na Szczyrbskie Jezioro widoczne stąd jak na dłoni. Następnie po trawersie stoków Tępej i Klina otworzył się nam widok na Kończystą. Szliśmy kamiennym chodnikiem ponad kosówką z widokiem na rozświetloną słońcem Kotlinę Spiską i zachmurzone Niskie Tatry nad nią. Po długim trawersie stoków Kończystej osiągnęliśmy Dolinę Batyżowiecką z górującym nad nią najwyższym w Tatrach Gerlachem (2655). Nad stawem zasiedliśmy na zasłużony odpoczynek. Ze zdumieniem obserwowaliśmy trójkę Węgrów rozbierających się nad stawem a potem brodzących w płytkiej wodzie. W pewnej chwili weszli głębiej i jednym zdecydowanym ruchem zanurzyli się po szyje. Ciszę rozerwał ogłuszający wrzask i ujrzeliśmy ich błyskawiczny wypad na brzeg. Nie ma co się dziwić, bo woda miała kilka stopni na plusie. Otoczenie Batyżowieckiego Stawu nakłania do zadumy nad majestatem i potęgą gór. Z jednej strony Kończysta, z drugiej potężny Gerlach a na wprost na tle Batyżowieckiego Szczytu znacznie niższy Kościółek, na którego zachodniej ścianie poniósł śmierć 24-letni Wiesław Stanisławski w 1933 r. Kiedy opuszczaliśmy dolinę minęliśmy trójkę młodych Słowaków schodzących z Gerlacha. Można na niego wejść w kilkuosobowych grupach z przewodnikiem za opłatą 150 euro od osoby. Po godzinie marszu doszliśmy nad Wielicki Staw, nad którym stoi wątpliwej urody hotel górski „Śląski Dom”. Nazwa nawiązuje do pierwszego schroniska w tym miejscu, które wzniosła wrocławska sekcja Węgierskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, a które spłonęło w 1962 r. Rzuciliśmy jeszcze okiem na otoczenie, czyli stoki Kwietnicowej Wieży i Wielickiej Kopy z Wielicką Siklawą pośrodku doliny, obok której w górę biegnie nitka zielonego szlaku na Polski Grzebień. My zielonym szlakiem schodziliśmy w dół Wielickiej Doliny. Wolno, bo miejscami ścieżka zalana była wodą spływającą w dół po opadach. Poza tym kilka osób skarżyło się na obolałe stopy. Odpowiednio gruba i sztywna podeszwa zapewnia komfort w trakcie wielogodzinnego marszu po skalnym podłożu. Trzeba o tym pamiętać wybierając się w góry. Wszyscy z ulgą powitaliśmy budynki Tatrzańskiej Polanki.
Autorzy zdjęć: Bernadka Bosek, Patrycja Gątarska i Majka