Jesienne Bieszczady
Połowa października zachwycała dobrą pogodą i kolorami, więc tym razem nie było kłopotów ze skompletowaniem składu na wyjazd.
Po drodze zatrzymaliśmy się w niedalekiej Starej Wsi, by zaglądnąć do Bazyliki Wniebowzięcia NMP. Wzięliśmy udział w porannej mszy świętej przed cudownym obrazem Matki Miłosierdzia, ale nie udało się nam obejrzeć bogatych zbiorów Muzeum Towarzystwa Jezusowego Prowincji Polski Południowej. Tego dnia bracia z nowicjatu, oprowadzający po muzeum, mieli śluby zakonne w Krakowie. Na trasę ruszyliśmy ze Starego Sioła w Wetlinie szlakiem żółtym w kierunku Przełęczy Orłowicza. Już po chwili powietrze było na tyle klarowne, że mogliśmy podziwiać góry w barwach złota i czerwieni. Buki przebarwiły się już tworząc feerię kolorów. Po opuszczeniu lasu i wyjściu na otwartą połoninę naszym oczom ukazało się morze płowych traw. Z przełęczy Orłowicza podeszliśmy na nieodległy Smerek, by ze szczytu podziwiać panoramę Bieszczadów. Po powrocie na przełęcz skierowaliśmy się szlakiem czarnym ku północy. Szczególnie malowniczy był trawers stokami Smereka. Trawy sięgały nam do pasa a z polan Wysokiego Berda fantastycznie wyglądały przebarwione kopce bocznych grzbietów schodzących do dolin Sanu i Wetlinki. Za Krysową szlak schodził w dół mocno rozjeżdżoną drogą leśną. Tu w błocie można było zostawić buty. Z największą przyjemnością zeszliśmy na ścieżkę wiodącą przez brzozowy zagajnik. Po chwili naszym oczom ukazała się bacówka PTTK „Jaworzec”. Na polanach wokół pasło się spore stadko hucułów. Na grzbiecie tych niewysokich, ale mocnych zwierząt, też można przemierzać bieszczadzkie szlaki. Po dłuższym odpoczynku i posiłku w bacówce zeszliśmy do autokaru. Wracaliśmy w promieniach zachodzącego już słońca sycąc oczy krajobrazami w barwach jesieni.
Autorzy zdjęć: Michał Urbanek i Majka