Na Babiej Górze zwanej „Królową Beskidów”.
Ostatni majowy weekend spędziliśmy w Beskidzie Żywieckim. Prognozy pogody ostrzegały: upalnie i burzowo! Na trasie przejazdu ruch był znikomy, więc do Dobczyc przyjechaliśmy godzinę przed planowanym otwarciem muzeum. Po wejściu na wzgórze zamkowe z punktu widokowego na jednej z baszt miejskich murów obronnych podziwialiśmy widok na Jezioro Dobczyckie i Pogórze Wielickie. Skansen i zamek królewski obejrzeliśmy jedynie z zewnątrz. Zdecydowaliśmy nie czekać na otwarcie, ale jechać w kierunku Koszarawy, by wcześniej wyruszyć na trasę. Po ostatnich deszczach ze stoków Małej Babiej Góry zwanej Cylem zeszło osuwisko i szlak z Fickowych Rozstajów do Markowych Szczawin został zamknięty. Aby dojść na nocleg musieliśmy wejść na Małą Babią i z przełęczy Brona zejść do schroniska, co wydłużało naszą trasę o 1,5 godziny. Do wsi Przyborów-Moczarki przyjechaliśmy z ponad godzinnym zyskiem, więc nie musieliśmy korzystać z awaryjnego planu krótszego, tylko mogliśmy pokusić się o przejście pełnej trasy pasmem Jaworzynki na Mędralową i dalej na Cyl, i do schroniska. Upał był nieznośny, więc podchodziliśmy w górę wolno, często odpoczywając. Dobrze, że ścieżka była ocieniona leszczyną i podrastającymi drzewami. Dopiero wejście na drogę grzbietową za Czołem (821) dało ożywczy powiew wiatru. Ze stoków Kalikowego Gronia podziwialiśmy niedalekie Pilsko i przysiółek Moczarki, położony wysoko w górze. Na stoku Małej Mędralowej musieliśmy pokonać rozległy wiatrołom. Po osiągnięciu granicy weszliśmy na Główny Szlak Beskidzki i rozpoczęliśmy strome podejście na Mędralową. Na hali musieliśmy założyć coś cieplejszego, bo chmury przesłoniły słońce i zaczęło siąpić drobnym kapuśniakiem. Na zejściu do Tabakowego Siodła po raz pierwszy ujrzeliśmy Babią Górę w pełnej krasie i uznaliśmy, że w pełni zasługuje na tytuł „Królowej Beskidów”. Za Jałowcowym Siodłem rozpoczęliśmy żmudne podejście na Małą Babią, którą nagle przykryły chmury i zaczęło grzmieć. Krótki, solidny deszcz przeczekaliśmy pod wiatą i już bez przeszkód zielonym szlakiem wdrapaliśmy się na wierzchołek. Wbrew obawom ze szczytu widzieliśmy wszystko: potężną Babią Górę na wschodzie wyrastającą za przełęczą Brona i pasmo Tatr wychodzące zza jej stoków w kierunku południowym. Dalej samotnego Wielkiego Chocza i Małą Fatrę na Słowacji. Za Pilskiem na zachodzie Beskid Śląski tonął w granatowej chmurze. To tam przeniosła się burza, która nas ominęła bokiem. Nacieszywszy oczy widokami zeszliśmy przez przełęcz do schroniska. „Markowe Szczawiny” to od 2010 roku nowoczesny i funkcjonalny obiekt z sympatyczną i gościnną załogą. Z historią schroniska i turystyki górskiej w tym miejscu od 1906 r. zapoznaliśmy się nazajutrz w muzeum urządzonym w zrekonstruowanym nieopodal pierwotnym budynku. Na Babią Górę wchodziliśmy trudniejszym wariantem zwanym Percią Akademików. Na łańcuchach i klamrach było trochę emocji a naszym wyczynom przyglądały się urdziki, pierwiosnki i sasanki alpejskie. Mimo, że wychodziliśmy na szlak w pełnym słońcu to warunki zmieniały się jak w kalejdoskopie. W pewnej chwili mgły przesłoniły wszystko, potem pojaśniało, a na Diablaku znów pojawiło się słońce. Nie przypadkiem Babia, jak przystało na kobietę, uważana jest za jedną z bardziej kapryśnych gór. Schodziliśmy najpierw we mgle, ale od Kępy znów mogliśmy się cieszyć pięknym słońcem i widokami. Na tarasie widokowym na Sokolicy zabawiliśmy dłużej podziwiając zarówno Babią Górę jak i grupę Mędralowej wraz z pasmem Jałowieckim za doliną Skawicy. Na przełęczy Krowiarki zaopatrzyliśmy się w oscypki na drogę. W drodze powrotnej przystanęliśmy w Zubrzycy Górnej, by obejrzeć Orawski Park Etnograficzny. Zainteresowanie wzbudziła zagroda Moniaków, olejarnia i folusz, ale hitem okazała się pułapka na myszy. W nowszej części skansenu zwróciliśmy uwagę na dom, w którym w 1938 r. mieszkał Karol Wojtyła układający jako kamieniarz drogę na przełęcz Krowiarki. Wracaliśmy na tyle sprawnie, że na wybory do Europarlamentu zdążyliśmy do własnych lokali wyborczych.
Autorzy zdjęć: Elżbieta Bożek, Marcin Miąsik, Paweł Telega i Majka