Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym – Tatry Polskie – relacja

Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym

W ostatnią sobotę czerwca przy pięknej pogodzie mknęliśmy w Tatry. Począwszy od Przełęczy Snozka podziwialiśmy wspaniałą panoramę tatrzańskich szczytów od Tatr Bielskich po Zachodnie. Na trasę przejścia ruszyliśmy z Brzezin przy Drodze Oswalda Balzera. Po niespełna dwugodzinnym podejściu górnoreglowym lasem Doliną Suchej Wody dotarliśmy pod schronisko PTTK „Murowaniec”. W kierunku południowym nad świerkami wznosiły się postrzępione turnie szczytów Tatr Wysokich od Żółtej Turni (2087) przez Granaty i Kościelec po Świnicę (2301). Ponieważ stołówka nie wydawała jeszcze obiadów podeszliśmy pod Czarny Staw Gąsienicowy, gdzie nad ciemną tonią jeziorka w otoczeniu iście alpejskiego krajobrazu oddaliśmy się słodkiemu relaksowi. Po drodze do stawu oglądaliśmy kwitnącą florę wysokogórską m.in. omiega kozłowca, kuklika górskiego, goryczkę nakrapianą i dzwonka alpejskiego. Nad stawem schłodziliśmy rozgrzane upałem ciała przemywając twarz i ręce, dokarmialiśmy „żebrzące” dzikie kaczki i obserwowaliśmy turystów podchodzących na Kościelca, Zawrat i Granaty. Siódemka naszych zapalonych łazików zdecydowała się na przejście Granatów, więc w tym czasie byli już na podejściu na Skrajny Granat (2225). Po odpoczynku i nacieszeniu oczu widokami wróciliśmy do „Murowańca” by coś przekąsić. Po posiłku rozpoczęliśmy zejście niebieskim szlakiem w kierunku Kuźnic, podczas, gdy nasi alpiniści zdążali w kierunku Zadniego Granatu. My na Hali Gąsienicowej obejrzeliśmy specjalistyczny sprzęt pomiarowy na stacji meteorologicznej, a później przystanęliśmy pod „Betlejemką”, pamiętającą czasy jej właściciela dziadka Bustryckiego przepowiadającego ustawiczny deszcz z wędrujących mgieł. Dziś, to dawne schronisko, jest ośrodkiem szkoleniowym Polskiego Związku Alpinistycznego. Na Królowej Równi ciągle patrzyliśmy wstecz, chcąc jak najlepiej zachować w pamięci wysokogórski krajobraz. Z Przełęczy między Kopami po raz pierwszy ujrzeliśmy charakterystyczną sylwetkę Giewontu na zachodzie oraz postrzępione ściany Nosala na południu. To w jego kierunku ruszyliśmy trawersując Wielką Kopę Królową. Skupniów Upłaz zaskoczył nas żółtym kobiercem przelotu pospolitego oraz okazałymi gółkami długoostrogowymi. Pod Boczaniem weszliśmy na zielony szlak. W lesie pod Nosalem mogliśmy podziwiać piękne kwiatostany naparstnicy. Z wielką werwą, jak na odczuwane już zmęczenie, wdrapaliśmy się na skały Nosala. Choć to wysokość tylko 1206m n.p.m. to kilkudziesięciometrowe pionowe ściany skalne obrywające się do Doliny Bystrej robią wrażenie. Tu dłużej odpoczęliśmy napawając się widokami na Kasprowy Wierch i Giewont z fragmentem Czerwonych Wierchów, wypatrując schroniska na Kalatówkach, klasztoru Albertynów i wagoników kolejki z Kuźnic. Tych ostatnich nie mogliśmy dojrzeć, bo do czwartku miała potrwać konserwacja instalacji przed sezonem letnim. Schodziliśmy ostrożnie i wolno, bo nie darowaliśmy sobie żadnego punktu widokowego na kolejnych skałach. Na koniec lasem znacznie przerzedzonym przez wiosenne wiatry zeszliśmy na Bulwary Słowackiego. Tu rzuciliśmy okiem na najstarszą chatę góralską z 1879r. i przeszliśmy na ul. Bronisława Czecha, gdzie czekał transport. Godzinę po nas zeszła grupa z Granatów, a na końcu dotarła Jadzia, która wybrała Zawrat i Świnicę. Na koniec podjechaliśmy pod Sanktuarium Cudownego Medalika na Olczę. Tu zwróciliśmy uwagę na oryginalną Pietę wyrzeźbioną przez Zygmunta Piekacza i Wojciecha Obrochtę oraz witraże autorstwa Tadeusza Brzozowskiego i Macieja Kauczyńskiego. Pełni wdzięczności za dzień pięknej pogody i wspaniałych widoków wracaliśmy do domów.

28. Na Królowych Rówienkach żegnaliśmy znajome widoki.

Więcej zdjęć w galerii

Autorzy zdjęć: Elżbieta Bożek, Jacek Ćwiertniewicz, Edyta Pietucha, Lucyna Wrona i Majka